• Śledź mnie na
  • Śledź mnie na
  • Śledź mnie na
  • Śledź mnie na

Run & Travel: Istria 100 by UTMB i niezapomniana podróż po Chorwacji i Włoszech

Bieganie i Podróże: pasja, marzenia i zawody

Od momentu, gdy zacząłem startować w biegach, moim marzeniem było łączyć bieganie z podróżami. Dla mnie to nie tylko sport, ale sposób na odkrywanie nowych miejsc, kultur i ludzi. Na początku biegałem wszędzie, gdzie tylko udało mi się wyrwać z domu – czy to na rodzinnym wyjeździe, weekendzie ze znajomymi, czy podczas wakacji za granicą. Zawsze miałem w bagażniku buty do biegania i sportowe ubrania, gotowe na spontaniczny trening. Bo bieganie to nie tylko trening – to sposób, aby zobaczyć więcej, poczuć energię nowych miejsc i stworzyć niezapomniane wspomnienia.

Jak startowałem, żeby skompletować Koronę Maratonów Polskich, czasem bardziej cieszył mnie wyjazd w nowe miejsce, niż sam start. Dzięki temu odwiedziłem Wrocław (tak, pierwszy raz we Wrocławiu byłem bodajże w 2015 roku…), a przed maratonem w Dębnie odwiedziliśmy z Kasią Berlin i Poczdam.

Gdy zacząłem przygodę z biegami górskimi, od razu wiedziałem, że to jest moje miejsce. Mój pierwszy start w Chudym Wawrzyńcu to był krok poza moje świętokrzyskie tereny, które dotychczas znałem. Marzyłem o wielkich, zagranicznych biegach ultra… i udało mi się zrealizować kilka z tych marzeń. Ale, jak to bywa z marzeniami, gdy jedno zostaje spełnione, na jego miejsce pojawia się kilka nowych. Bieganie, podróże i emocje związane z rywalizacją to dla mnie sposób na życie, a moje cele są jak Hydra – za każdym zrealizowanym marzeniem pojawia się kilka nowych wyzwań, które tylko czekają, aby je podjąć.

Co to jest Run & Travel na obozach ultrawayCAMP?

Jako trener często widzę, że wielu biegaczy regularnie startuje w tych samych biegach, zwłaszcza blisko domu. Przyczyn może być wiele, ale niechęć do podróży wydaje mi się ostatnią z nich. Spójrzmy na to z perspektywy biegania w Polsce: wyjazd na zawody poza województwo z pewnością wiąże się z większym wydatkiem, niż start w najbliższej okolicy – odpadają wtedy koszty transportu i noclegu. Ale z drugiej strony, jeśli często startujesz w lokalnych biegach, sumując koszty, może się okazać, że są one większe niż jeden większy wyjazd na zawody, które mogą być głównym celem sezonu. Warto zainwestować czas i energię w jeden, dobrze zaplanowany start, który pozwoli ci osiągnąć konkretne cele biegowe i turystyczne.

Kiedy myślimy o zagranicznych biegach, finanse często wydają się być największą przeszkodą. Ale czy na pewno? Organizacja takiego wyjazdu również może wydawać się skomplikowana: przeloty, hotele, transport, a czasami bariera językowa. I tutaj pojawia się Run & Travel – nasz sposób na obalenie tych mitów.

Dlaczego to tylko mity? Ponieważ zorganizowany wyjazd na zagraniczny bieg może być tańszy, łatwiejszy i mniej stresujący niż samodzielna organizacja. W naszych obozach wszystko jest zaplanowane od A do Z – ty możesz się skupić na przygotowaniach biegowych, a resztę zostawiasz nam. W dodatku, jeśli ograniczysz liczbę lokalnych startów i skoncentrujesz się na jednym, docelowym biegu, może się okazać, że bariera finansowa znika.

Dodajmy do tego aspekt poznawczy: nowe miejsca, miasta, krajobrazy, lokalna kuchnia, nowe znajomości… Start w zawodach staje się ukoronowaniem całego wyjazdu, który łączy pasję do biegania z podróżami. W trakcie wyjazdu dzielę się swoją wiedzą trenerską, oferując indywidualne konsultacje, a wspólne zwiedzanie dodaje temu doświadczeniu dodatkowego smaku. A co po zawodach? O tym opowiem na końcu ;).

Istria 100 by UTMB? To nie tylko zawody. To znacznie więcej!

Ten wyjazd w ramach ultrawayCAMP miał być ekonomicznym, kameralnym wyjazdem dla 7 osób. Chcieliśmy pokazać, że można niedrogo wystartować w zagranicznym biegu, i to w prestiżowym cyklu UTMB. Ostatecznie jedna osoba zrezygnowała,  wyruszyliśmy busem z Kielc  – ekipa była z różnych zakątków Polski: Toruń, Połczyn, Warszawa i oczywiście Kielce.

Już podczas drogi pojawił się turystyczny aspekt naszej wyprawy. Pierwszy przystanek? Wiedeń. Nocny spacer po pustych, oświetlonych ulicach wśród wiedeńskich zabytków był miłą przerwą w długiej podróży, a dla mnie – jako kierowcy – okazją do złapania krótkiej drzemki. Kolejny postój to śniadanie w następnej europejskiej stolicy – słoweńskiej Lublanie. Spacer na Górę Zamkową, posiłek z kawą nad rzeką Lublanicą i tradycyjne zdjęcie na moście ze smokami – to była tylko zapowiedź tego, co miało nas czekać w Chorwacji.

Te przystanki sprawiły, że podróż była znacznie mniej uciążliwa, ponieważ dzieliliśmy ją na etapy. Dodatkowo, każdy z nas mógł wpisać do swojego podróżniczego dziennika kolejne dwa kraje i ich stolice – Austrię i Słowenię. To nie tylko wyjazd na zawody, to prawdziwa przygoda, pełna odkrywania nowych miejsc, które na długo pozostaną w naszej pamięci.

Umag i Triest – rozgrzewka w malowniczych zakątkach Chorwacji i Włoch

Chorwacki Umag – historyczne miasteczko położone na półwyspie Istria nad brzegiem Morza Adriatyckiego – było naszym miejscem docelowym oraz miejscem biura zawodów, oddalonym od naszego apartamentu o niecałe 2 kilometry. To tutaj zrobiliśmy sobie delikatny rozruch po wielogodzinnej podróży oraz ostatnie pobudzenie przed startami. Umag, znany z przepięknych plaż i śródziemnomorskiej atmosfery, urzekł nas swoją spokojną, wakacyjną aurą.

Zanim jednak odebraliśmy pakiety startowe, czekała nas okazja, której nie mogliśmy przegapić. Nasi uczestnicy wiedzą, że takich szans nigdy nie omijamy! Do włoskiego Triestu mieliśmy tylko nieco ponad godzinę drogi. A kto nie chciałby zjeść wyśmienitej włoskiej pizzy i wypić espresso, spacerując urokliwymi, zabytkowymi uliczkami nadmorskiego Triestu? To miasto, będące mieszanką włoskiej elegancji i śródziemnomorskiego luzu, robi na nas wrażenie swoją bogatą historią i architekturą. Do tej wycieczki dołączył mój zawodnik, który przyleciał do nas z Paryża. Jak widać, możesz zawsze dolecieć do nas na własną rękę i w pełni uczestniczyć w całym planie wyjazdu! 🙂

Startujemy: Istria 100 by UTMB – walka z dystansem 100 mil i samym sobą

Na Istria 100 by UTMB dostępnych jest kilka dystansów, prowadzących przez piękne wzgórza i malownicze miasteczka półwyspu Istria. Nasz team wypełnił wszystkie – od 20 km do 100 mil. W pierwszej fali wystartowałem razem z Łukaszem z mojego zespołu, więc już w piątek ruszyliśmy autokarami na start do pięknego Labin. Tam, pośród tłumów kibiców i ogłuszającej muzyki, która nadawała wydarzeniu niesamowity klimat, czekaliśmy na moment startu.

Niestety, dopiero co skończyłem antybiotyk i dochodziłem do siebie po zapaleniu oskrzeli, ale czułem się już „jako tako”, więc postanowiłem biec z Łukaszem. Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów minęło w wolnym tempie, ale mimo ciężkiego oddechu i bólu nóg, udawało nam się mijać kolejnych zawodników. Niestety, na jednym z punktów kontrolnych mój żołądek nie zaakceptował rosołu z proszku – wymioty i osłabienie dały o sobie znać. Ostatecznie, po około maratonie, rozdzieliłem się z Łukaszem.

Punkty były dobrze zaopatrzone w normalne jedzenie, choć partner żywieniowy całego cyklu, Naak, absolutnie nie trafia w moje gusty – czego doświadczyłem już na UTMB w 2023 roku. Mimo trudności, pokonywałem kolejne wzgórza, kamieniste ścieżki wśród śródziemnomorskiej roślinności, aż dotarłem do przedostatniego punktu w Grožnjanie. To stąd już „prosta droga” do mety. Mimo zmęczenia, słowa wsparcia mojej żony Kasi przez telefon zmusiły mnie do zaciskania zębów. Ostatni półmaraton, choć trudny, pokonałem w nieco ponad 2 godziny, kończąc dystans 169 km i 6600 m+ na 60. miejscu z czasem 27 godzin i 37 minut.

Jak na zapalenie oskrzeli, wymioty i ciężkie samopoczucie – nie było źle. Z perspektywy sportowej jednak start pozostawia wiele do życzenia. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę kontekst, cieszę się, że w ogóle stanąłem na starcie i ukończyłem te zawody.

Na mecie czekała na mnie Kasia wraz z Ryśkiem, który następnego dnia startował w biegu na 20 km – choć on bardziej uprawia nordic walking niż biega. Wbiegając do Umagu, nie mogłem powstrzymać łez. Płakałem jak dziecko. Cieszyłem się bardziej niż na UTMB i innych biegach – mimo tylu przeciwności, po raz 33. dotarłem na metę ultramaratonu.

Radość sprawili mi też nasi obozowicze: Martyna oraz moje zawodniczki, Marta i Kasia, które ukończyły swoje pierwsze zawody na prawdziwym ultradystansie (który dla mnie zaczyna się powyżej 100 km – tak, mogę mieć swoją definicję na swoim blogu!). Michał, towarzyszył Marcie w jej trudnościach aż do samej mety, poświęcając swój własny start – duch fair play naprawdę robi na mnie wrażenie. Rysiek, z techniką nordic walking, zostawiał za sobą niejednego biegacza na dystansie 20 km, mimo, że bliżej mu do siedemdziesiątki niż do sześćdziesiątki i ma protezę stawu biodrowego, ale za to optymizm dwudziestolatka! Ewa na maratonie stanęła na podium w swojej kategorii, a Łukasz – oczywiście – zaliczył kolejne sto mil, meldując się na mecie kilka godzin później.

Zatem – pełen sukces! Wszyscy ukończyli swoje biegi, spełniając kolejne biegowe marzenia, zdobywając nowe doświadczenia i przeżywając mnóstwo emocji, które zostaną z nami na długo.

Świętujemy i… zwiedzamy!

W niedzielę, po zawodach, nadszedł czas na zasłużony odpoczynek i regenerację. Można było otworzyć szampana… a właściwie chorwackie wino do potraw z grilla, którego wspólnie przygotowaliśmy. W poniedziałek rozpoczęliśmy dzień od zwiedzania urokliwego miasta Rovinj, które zachwyciło nas swoimi wąskimi, brukowanymi uliczkami, kolorowymi domami i zapierającym dech w piersiach widokiem na Adriatyk. Rovinj, ze swoją historią i atmosferą nadmorskiego kurortu, to prawdziwa perła Istrii, gdzie mogliśmy jeszcze przez chwilę poczuć magię tej niezwykłej krainy.

Następnie odwiedziliśmy miasteczko Grožnjan, które dla wszystkich dystansów było przedostatnim punktem trasy. To wyjątkowe miejsce znane jako „miasto artystów”, pełne galerii i warsztatów, gdzie średniowieczne uliczki przeplatają się z widokami na okoliczne wzgórza i Morze Adriatyckie. Spacer po tym malowniczym, pełnym artystycznego ducha miasteczku pozwolił nam jeszcze raz poczuć klimat Istrii i zrelaksować się przed powrotem.

Wieczorem, pełni wrażeń i wspomnień, mieliśmy okazję spędzić ostatnie chwile na wspólnym świętowaniu i wymianie emocji z zawodów. Każdy z nas miał swoją historię do opowiedzenia, swoje momenty walki i triumfu. Atmosfera była niesamowita – poczucie wspólnoty, radości i dumy z ukończonych wyzwań unosiło się w powietrzu. Niestety, mimo tych niezapomnianych chwil, zbliżał się czas, aby zacząć się szykować do drogi powrotnej. We wtorek rano, o 7:00, z ciężkim sercem, ale i „workiem” pełnym wspomnień i nowych doświadczeń, ruszyliśmy w drogę do Polski. Wszyscy wiedzieliśmy, że ten wyjazd zostanie z nami na długo – jako kolejny rozdział w naszych biegowych przygodach.

 


Jeżeli chcesz połączyć emocje startowe w ciekawych biegach z odkrywaniem nowych miejsc, a jednocześnie zachować idealny balans między regeneracją a rywalizacją, zapraszamy na nasze wyjazdy startowo-turystyczne w 2025 roku!

Już wkrótce ruszamy z sezonem jesiennych obozów, zaczynając od wyjazdu startowego na Nice Côte d’Azur na francuskim Lazurowym Wybrzeżu. W planie mamy nie tylko udział w biegu, ale także zwiedzanie ikonicznych miejsc, takich jak Monako, Cannes, Antibes, Saint-Tropez oraz Nicea. To wyjątkowa okazja, by połączyć sport z odkrywaniem jednych z najpiękniejszych miejsc we Francji. Miejsca na ten wyjazd rozeszły się błyskawicznie, zanim zdążyłem opublikować ofertę!

Jeżeli chcesz być na bieżąco z naszymi wyjazdami, koniecznie zapisz się do newslettera na dole strony i dołącz do naszej grupy na WhatsApp (link), aby nie przegapić kolejnych okazji. Zerknij też na nasze obozy na Teneryfie i Gran Canari – są ostatnie wolne miejsca, jednak tylko dla osób oczekujących od życia więcej!

Jeżeli oczekujesz od życia więcej, dołącz do naszych kolejnych wyjazdów

2025
Gran Canaria, zawody
18 - 25.02
Madera - obóz dla biegaczy i turystów
19 - 26.03
Brak miejsc
MADERA - start w zawodach Madeira Island Ultra Trail® (MIUT®)
22 - 29.04
Teneryfa - wyspa różnorodności
21 - 28.05
Start zapisów
USA - Parki Narodowe Zachodniego Wybrzeża
19.06 - 05.07
Start zapisów