Sam nie wiem co jest większym przeżyciem dla biegowego amatora jeżeli chodzi o takie imprezy światowego formatu jak Lavaredo Ultra Trail. Czy fakt samego udziału, ramię w ramie z najlepszymi pożeraczami górskich wniesień? niesamowita atmosfera imprezy, kibice przy ulicach i na szlakach? Czy nieziemski majestat gór i krajobrazu jakże innego niż ten do którego przyzwyczajeni jesteśmy w Polsce?
Jeżeli chodzi o aspekt sportowy to skupiając się na najdłuższym dystansie festiwalu czyli 120 km z 5800 metrami łącznego pionu to wyniki osiągane przez pro sportowców rozkładają na łopatki. Niemiec Hannes Namberger, który wygrał również rok temu, pokonał trasę poniżej 12 godzin! żeby było łatwiej każde 10 kilometrów pokonywał szybciej niż w godzinę! Zwyciężczyni wśród kobiet, Mimmi Kotka ze Szwecji, zrobiła to w 14 godzin i 50 minut! I tutaj mamy niesamowity polski akcent w wykonaniu Kasi Solińskiej, która około 20 minut później zameldowała się na mecie zajmując historyczne drugie miejsce!!!
Zapytałem Hannesa, Mimmi i Kasię o kilka rzeczy związanych z samym biegiem, ale nie tylko… Zapraszam:
Podoba Ci się tekst? Jeżeli tak, to dołącz proszę do mnie na Instagramie oraz na Facebooku
To dla mnie ważne.
Dziękuję.
ULTRAWAY: Jesteś jedną z najbardziej znanych biegaczek górskich na świecie z listą 35 startów (indeksowanych przez ITRA*). Wygrałaś ponad połowę z nich a ostatnio stanęłaś na pierwszym stopniu podium podczas Lavaredo Ultra Trail, czego Ci serdecznie gratuluję. Powiedz nam proszę, jaki był Twój główny cel na ten bieg? MIMMI KOTKA: Moim głównym celem był powrót po roku i poprawić niektóre elementy. Czułam, że po zobaczeniu trasy mogę niektóre elementy pobiec lepiej (Mimmi biegła te zawody również w 2021). Chciałam zrobić szybsze podbiegi i lepiej zarządzić całym biegiem. Na końcu miałam problemy z nogami i brzuchem (myślę, że to mogło być spowodowane ciepłą pogodą, podekscytowaniem jak i za szybkim tempem na początku zawodów, w nocy). Ostatecznie straciłam swoje tempo na ostatnich 20 kilometrach. Czas na mecie miałam praktycznie identyczny jak rok temu, ale to są biegi ultra i pewne rzeczy dzieją się same. Ty musisz się dostosować i czerpać z tego jak najwięcej. jednak wciąż miałam wystarczającą przewagę do innych dziewczyn żeby utrzymać pierwsze miejsce, więc to było całkiem fajne. Dlaczego wróciłaś tutaj po roku, gdzie w 2021 zajęłaś trzecie miejsce z identycznym czasem? Po prostu kocham tą imprezę i całą trasę. Niektóre zawody mają po prostu jakiś magiczny urok, a Lavaredo Ultra Trail jest właśnie jedną z nich. Chciałam wrócić do Cortiny i też po prostu poprawić pewne elementy samego biegu o czym już wspomniałam. Najlepszy i najtrudniejszy moment całej trasy? Najlepszy to pozaziemski wschód słońca przy Tre Cime di Lavaredo. Najgorsze natomiast było ostatnie 20 km, ale energia i duch wali był WYSOKI! Kocham cały ten bieg, tylko po prostu nie mogłam utrzymać założonego tempa. Ten biegowy festiwal cieszy się niezwykła popularnością w Polsce. Zakładając, że ktoś mimo tego nie może się zdecydować na start jakich argumentów byś użyła, żeby przekonać kogoś do wyjazdu i doświadczenia Dolomitów podczas biegu? Przyroda jest tam spektakularna! Tre Cime di Lavaredo są na liście światowego dziedzictwa przyrody UNESCO, a w trakcie zawodów tam po prostu biegniesz! Tylko to sobie wyobraź! Po za tym, włoska gościnność, pozytywne wibracje, pizza i lody! Nie ma o czym mówić. Po prostu jedź tam!Jakie inne sportowe plany masz na ten rok lub nadchodzące lata? Z pewnością UTMB w sierpniu (jedne z najbardziej prestiżowych zawodów świata, 170 km na około Mont Blanc z trasą przez Francję, Włochy i Szwajcarię). A na jesieni tez planuję coś fajnego, ale tutaj już muszę być elastyczna w planach, bo ciało potrzebuje też odpoczynku po 100 milach. Mimmi, jak nie biegasz to czym się zajmujesz? Pracuje jako dietetyk sportowy z moimi klientami i jestem zaangażowana w naszą markę Moonvalley, którą prowadzę z Emily Forsberg i Ida Nilson. Ogólnie jest dużo pracy, ale praca zdalna wszystko bardzo mi ułatwiła. Wyobraź sobie proszę, że masz szanse na ostatni start. Jaki to byłby bieg i dlaczego? Niemożliwe, żeby wybrać, ale mam „bucket list” takich zawodów i już niewiele mi zostało do zrealizowania. Może to byłby TOR… (330 km, 24000 m podejść, Włochy, Dolina Aosty). Jednak boję się tej bestii. Hahaha. Wiem, że ukończyłaś zawody Grand Raid na egzotycznej wyspie Reunion w 2018 roku (164 km w tropikach z 10000 m podejść). Jest to jedno z moich największych marzeń. Jakie masz wspomnienia z tamtych zwodów? Jakie były najfajniejsze momenty, a jakie najbardziej wymagające podczas tego startu? O tak, Diagonale de Fous (nazwa głównego dystansu to przekątna szaleńców, przebiega przez całą wyspę od południa na północ) jest brutalny i musisz to zrobić. Źle zarządziłam swoim startem i już na początku nie byłam w najlepszej kondycji zdrowotnej… Moja czołówka nie chciała działać od startu, a brzuch kompletnie nie współpracował. Odwodniłam się i przegrzałam. Zaczęły się halucynacje i się zgubiłam, byłam taka zmęczona. Krążyłam w kółko nie wiedząc gdzie jest meta. To było nędzne, ale tez jednocześnie zabawne w tym samym czasie. Pamiętam, jak kładłam się w trakcie wchodzenie ścieżką Chemin Anglais (och, poznasz tego Chemina… w swoich koszmarach!), halucynacje, skurcze… I po prostu się śmiałam (górzysty fragment trasy już pod koniec biegu poprowadzony nad Oceanem Indyjskim blisko stolicy – Saint Denis). To było tak zabawne. Prawdziwy Fous, to był świetny czas! Dziękuje Mimmi za Twój czas i pozytywna energię! Trzymam kciuki za UTMB!
ULTRAWAY: Obecnie jesteś w ścisłej światowej czołówce biegaczy? W ultra zacząłeś się bawić 2015 roku, ale ostatnie 2 lata w Twoim wykonaniu są niesamowite. Wygrałeś Penyagolosa, MIUT, Pitz Alpine, rok temu Lavaredo i byłeś szósty na UTMB. A teraz potwierdziłeś swoją dominację w Dolomitach stając w Cortinie na najwyższym stopniu podium! Powiedz, czemu wróciłeś na start Lavaredo Ultra Trail po ubiegłorocznym sukcesie? Hennes Namberger: w połowie maja przeszedłem infekcje Covid-19 i musiałem zmienić swoje plany na czerwiec. Właściwie chciałem wystartować w Austrii w zawodach Mozart 100, ale przez chorobę zmieniłem te zawody na Lavaredo bo były o tydzień później co pozwoliło mi lepiej się przygotować. ponadto możliwość startu z Pau Capell’em czy Andreasem Reiterer’em było też bardziej atrakcyjne (obaj nie ukończyli zawodów). Jaką miałeś strategię na ten bieg? Widziałem, że prowadzenie objąłeś dopiero około 90 km. Zawsze staram się biec „swój bieg” i dobrze zarządzać siłami. Robię wszystko, żeby nie patrzeć na innych, a jedynie koncentrować się w trakcie zawodów na sobie. Znałem z poprzedniego roku całą trasę i wiedziałem co mnie czeka na jej końcu. Z tego powodu bardzo się cieszyłem, że prowadzenie objąłem właśnie po 90 km. Zazwyczaj nie mam jakiejś sztywnej strategii na zawody, ponieważ w ultra mamy tak wiele zmiennych czynników na które musimy zwrócić uwagę, że jest to praktycznie niemożliwe. Podziel się proszę najlepszym i najtrudniejszym momentem jaki przeżyłeś na trasie. Najlepszy to meta! Kibice w jej okolicy byli w świetnym nastroju i sprawiło mi to wiele radości. Moja żona, przyjaciele, mój zespół również byli na mecie i mogłem celebrować ten moment z nimi. Nie miałem natomiast gorszych momentów. Na końcówce byłem naprawdę zmęczony i chciałem już, żeby był koniec, ale to przecież normalne przy takim obciążeniu. Ten biegowy festiwal cieszy się niezwykła popularnością w Polsce. Zakładając, że ktoś mimo tego nie może się zdecydować na start jakich argumentów byś użył, żeby przekonać kogoś do wyjazdu i doświadczenia Dolomitów podczas biegu? Dla mnie to jeden z najlepszych biegów na całym świecie. Po pięknym starcie, pierwsze kilometry i noc szybko mijają. Najpiękniejszy moment to Tre Cime di Lavaredo, które właściwie możną podziwiać o wschodzie słońca. Tutaj powinieneś mieć czas, żeby w pełni nacieszyć się widokiem. Później Val de Travenanzes jest punktem kulminacyjnym, który mnie zawsze przytłacza (nie wiem czy pięknem czy trudnością. Mnie rozłożyły tam oba aspekty). Ostatnie 20 km jest trochę bardziej techniczne, ale tak samo piękne. Ten bieg nie może Ci się znudzić, ponieważ krajobraz tak szybko się zmienia. Jak tylko wbiegasz ponownie do Cortiny, czekają na ciebie kibice. Lavaredo jest takim biegiem, który po prostu musisz doświadczyć jako biegacz. Możesz podzielić się swoimi planami sportowymi? Staram się planować krok za krokiem. Po pierwsze chcę dobrze pobiec to co mam zaplanowane. Następnym biegiem będzie UTMB w Chamonix. Startowałem tam, jak wspomniałeś, w poprzednim roku i to było dla mnie wielkie doświadczenie. Chciałbym poprawić swój czas z zeszłego roku, bo rekord trasy jest po za moim zasięgiem. Później będe myślał o 2023, ale chce się ścigać w najlepszych i najciekawszych zawodach na świecie. Jaki bieg w Polsce mogłbys mi polecić? Na to pytanie odpowiem Ci razem z czytelnikami :). Powiedz, jak nie biegasz to czym się zajmujesz? Słyszałem plotkę, że pracujesz „na etacie”…. Pracuję na pełnym etacie jako oficer policji, więc nie jestem profesjonalistą. Trenuje równolegle godząc pracę i sport. Jestem też zaangażowany w rozwój produktów w marce Dynafit, co sprawia mi wiele przyjemności. Wyobraź sobie proszę, że masz szansę na ostatni start. Jaki to byłby bieg i dlaczego? Trudne pytanie. Najprawdopodobniej wybrałbym bieg etapowy Transalpine Run, żeby nacieszyć się bieganiem najbardziej, jak się da. Jest też bieg partnerski, gdzie każdego dnia biegniesz równymi trasami i w ten sposób przemierzasz Alpy z północy na południe. Zrobiłbym to z dobrym przyjacielem i cieszyłbym się każdą chwilą. Dzięki za rozmowę. Udanego sezonu i żebyś nigdy nie musiał wybierać ostatnich zawodów :).
fotograf: Hendrik aufm Kolk
ULTRAWAY: Byłaś ze świeżo upieczonym narzeczonym, Maćkiem Dombrowskim, we Włoszech od początku czerwca. Szczerze gratuluję zaręczyn w takich okolicznościach. W jakim stopniu wyjazd pomógł Ci się przygotowywać do tego startu?
Bardzo dziękuję :). Tak, tegoroczny wyjazd w Dolomity był szczególnie udany pod wieloma względami i wzbogacił nas o całe mnóstwo fantastycznych doświadczeń i wspomnień. Pod kątem przygotowania do Lavaredo Ultra Trail, ten wyjazd i praca treningowa, którą włożyliśmy była kluczowa. Możliwość biegania w wymagających górach, którymi Dolomity niewątpliwe są, przyzwyczajenie mięśni do długiej, jednostajnej pracy pod górę, jak i w dół, mam wrażenie jest niezwykle ważna i trudno takich warunków szukać w Polsce. Szczególnie, że mogliśmy jednocześnie przejść proces aklimatyzacji do tutejszych wysokości (między 1200 a 2500 m n.p.m.), a także poznać całe 120 km i być przygotowanym no to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć podczas 120 kilometrowego biegu.
Co Cię zaskoczyło w trakcie biegu, a co poszło nie po Twojej myśli? Mocnych momentów pewnie było wiele, czego efektem jest drugie miejsce podium
Chyba największym zaskoczeniem, było usłyszenie na punkcie odżywczym Tre Croci, że wybiegam z niego jako druga kobieta. Byłam totalnie zaskoczona i mówiłam do siebie „Matko, Kasia przesadziłaś, za mocno pobiegłaś, nie powinno Cię tu być, zapłacisz za to w drugiej części trasy…”. Także ta informacja mnie przeraziła, szczególnie, że na 12 kilometrze dobiegłam do świetnej zawodniczki ,jaką jest Ragna Debats (nie ukończyła biegu) i już zaczęłam się obawiać, że może zaczęłam zbyt mocno – a przecież do mety jeszcze ponad 100 kilometrów. Jednak biegło mi się dobrze, tętno było w odpowiednich granicach, czułam spokój, więc postanowiłam nauczyć się z tych wspólnych kilometrów, ile potrafiłam najwięcej. Z punktu wybiegłam już przed nią i postanowiłam robić swoje, skoncentrować się na sobie, na spokojnej pracy pilnowaniu założeń, szczególnie odżywiania i nawadniania.
Z tabeli śledzenia wyników nie można dowiedzieć się (nie ma podziału na płeć), od kiedy miałaś stabilną 2-gą pozycję. Jak Twoje miejsce zmieniało się w trakcie biegu?
Drugą pozycję objęłam na 28 kilometrze trasy i tak pozostało do mety, moja przewaga rosła z każdym punktem i finalnie dobiegłam z przewagą 50 min nad trzecią kobietą. Przewaga ta jednak zwiększała się powoli, najpierw 10, 15 min, a ja doskonale zdaję sobie sprawę, że w biegach ultra, taka przewaga może stopnieć w mgnieniu oka. Dlatego cały czas mocno pracowałam, żeby tę drugą pozycję utrzymać. Dopiero przy Corda di Lago na 10 kilometrów od mety, kiedy dowiedziałam się, że druga zawodniczka jest 50min za mną, wzięłam głęboki wdech, wyściskałam Asię, która mi tę informację przekazała i postanowiłam do mety dobiec spokojnie, ostrożnie pokonać zbieg (a mięśnie czworogłowe już paliły) i nie stracić koncentracji. Na zmęczeniu nie trudno o upadek, szczególnie, że część trasy zbiegu została zmieniona i prowadziła przez wymagający odcinek wypełniony mnóstwem śliskich korzeni i kamieni, i jeszcze kilka małych (a na tym etapie wyścigu, ogromnych) podejść.
Cała seria biegów w Cortinie jest niesamowicie popularna u nas w kraju. Jeżeli jednak ktoś się waha lub nie jest przekonany, to jaki jest dla Ciebie koronny argument, żeby te zawody znalazły się w biegowym CV?
O jejuniu – to trzeba przyjechać i sprawdzić! Ale widoki tu są oszałamiające, góry są tak piękne i choć wymagające to bardzo dostępne. Podczas naszego wyjazdu na naszym profilu na Instargamie Trail Is Our Way, zasypaliśmy Internet relacjami z Dolomitów i nie musieliśmy się starać, żeby przekonać masę ludzi do przyjazdu tutaj. Czy na zawody czy po prostu na urlop. A samo Lavaredo Ultra Trail jest organizacyjnym majstersztykiem. Włosi potrafią stworzyć atmosferę nie do podrobienia, autentyczną, radosną, pełną poczucia wyjątkowości! Tu każdy biegacz jest ważny, z każdego dystansu i zajmujący każde miejsce. Kibiców jest cała masa, turyści ustępują miejsca na szlaku biegaczom, klaszczą i zachęcają do dania z siebie jeszcze odrobinkę więcej, wolontariusze na punktach są uprzejmi i opiekuńczy, trasa świetnie oznaczona, a meta w centrum Cortiny…. Dla mnie najpiękniejsza zaraz po mecie w Chamonix na UTMB. Do tego wybór dystansów jest taki, że każdy, nawet początkujący może tu znaleźć coś dla siebie i złapać motywację by wrócić za rok, na dłuższy dystans… tak to często działa :D.
Coraz więcej widać Cię, że startujesz za granicą w czym zapewne pomaga życie jakie wybrałaś z Maćkiem Dombrowskim – czy planujesz jeszcze coś „mocnego” w tym roku? Bardziej nawet mam na myśli jakieś zawody/projekt, który wywołuje efekt motyli w brzuchu na jak tylko o tym myślisz ? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie stado motyli grasuje w moim brzuchu, w tym sezonie… W tym roku za dwa główne cele wybrałam Lavaredo Ultra Trail, który jest już za nami, a drugi to Ultra Trail du Mont Blank – tak, dokładnie, pełna pętla, soczyste 170km… I właśnie po tych 120 km, które były dla mnie niesamowicie łaskawe, tabun motyli zaczął się nieźle kotłować – bo jak to, jeszcze dodatkowo 50 kilometrów… Patrzę na ten cel z pokorą, wiem, że to będzie ogromne wyzwanie i wszystko to, co będę robić do końca sierpnia pod kątem treningów czy dodatkowych starów, podyktowane jest przygotowaniami do UTMB. Mam świadomość, że najlepiej byłoby znów wyjechać i potrenować w warunkach startowych, ale tym razem się nie uda. Za to poświęcimy czas na trening w Bieszczadach i Tatrach, na co już się ogromnie cieszę. Jeżeli nie biegasz to najbardziej jesteś zaangażowana w…? Chyba jak każdy, w pracę
Mam to szczęście, że bardzo ją lubię i wkładam w nią całe serce – jestem trenerem biegów górskich i mam wspaniałe grono zawodników, z którymi współpracuję. Dzięki temu, że moja praca ma głównie charakter zdalny, mogę pozwolić sobie na nią z każdego miejsca. Ale jak jesteśmy w Polsce i mamy taką możliwość, spotykam się z zawodnikami, chociażby podczas organizowanych obozów biegowych. Wyobraź sobie, że masz możliwość ostatniego startu w życiu… Co by to było? Chyba nie chcę sobie tego wyobrażać :). Mam jeszcze tyle biegów w planie, tyle gór do przebiegnięcia, tyle miejsc do poznania…, że szkoda zawracać sobie głowę tym ostatnim, a skupić na tych, które jeszcze przede mną, a jest ich sporo i zastanawiam się, czy mi życia wystarczy. W każdym razie, jestem w stanie sobie wyobrazić siebie jako siwiusieńką babcię „zapylającą” z kijami w górach
.
Jak się nie wypalić, nie zagubić radości z biegania i trenowania?
Faktycznie, kiedy ktoś trenuje już długo, lub progres w budowaniu formy się spowolnił lub ciągle się rywalizuje o jak najlepsze miejsca, pojawia się swego rodzaju presja i zewnętrzna (sponsorzy, znajomi, „obserwujący” na profilach społecznościowych), jak i ta wewnętrzna. A świetnie biegających osób przybywa z roku na rok i wygrywanie, nie jest już takie oczywiste. Trzeba wrócić do pytania dlaczego biegam, co daje mi bieganie – i szczerze sobie odpowiedzieć – a szczerość i świadomość to potężne wartości. Trzeba skupić się na tym, co dobrego bieganie przynosi – zdrowie, sprawność, możliwość poznawania wspaniałych ludzi, docierania do pięknych miejsc, przeżywania skrajnych emocji i po prostu świetnej zabawy. Skupieniu się na swoim rozwoju, na swoich możliwościach, na tym, jak bieganie czy uprawianie sportu wpływa na pozostałe obszary naszego życia – bo to przecież ono jest najważniejsze. Patrzmy szerzej i pozytywniej :).
Kasiu, dziękuję za tą super rozmowę. przeniosłem się ponownie w Dolomity, aż łezka górskiej tęsknoty zakręciła się w oku. Wszystkie dobrego dla Ciebie i Maćka na biegowej i prywatnej drodze, zwłaszcza, że cudownie łączycie je razem i pokazujecie nam na swoim profilu Trail Is Our Way na Instagramie. Serdecznie Cię tam w imieniu Kasi i Maćka zapraszam, gdzie jako trenerzy biegów górskich i jednocześnie biegacze, postanowili stworzyć miejsce, w którym osoby o tej samej pasji, będą mogły się spotykać, wspierać, motywować, a jednoczenie będą mogli będziemy dzielić się swoimi doświadczeniami. Trail Is Our Way – to miejsce, do którego i może należeć każdy.
Jeżeli Ci się podobało, polub mój profil na Facebooku i bądź na bieżąco. Na Instagramie jest więcej treści do oglądania, nie tylko związanych z bieganie, ale też z podróżami – zapraszam. Natomiast udostępnienie tej strony (guzik poniżej) będzie najwyższą formą wdzięczności jaką możesz wyrazić :).
Chcesz dowiedzieć się więcej, wyrazić swoją opinię na temat tekstu czy też o coś zapytać po prostu do mnie napisz. Czekam na każdą wiadomość :).