Wiem, że slogan “marzenia trzeba spełniać” jest wyświechtany dosyć mocno. Napisać jest go łatwo. Zwłaszcza jak ma się życie przed sobą, brak rozmaitych zobowiązań społeczno-ekonomicznych i parę groszy w portfelu, które czasem w spełnianiu tych marzeń pomagają…
Trochę inaczej wygląda sprawa jak się jest za półmetkiem życia, z rodziną przy boku oraz stabilizacją ekonomiczną jaką daje pewna wypłata 'pierwszego’ pracując na etacie. Wymienione aspekty wydają się pewnym ograniczeniem. Jednak można na nie spojrzeć jak na świetny motywator do zmiany swojego życia w pełniejsze, z większą zawartością szczerego szczęścia, dziecięcej radości, w życie nasycone mocniejszymi, a czasem też nowymi emocjami.
Uwielbiam wyzwania, kalkulacje i planowanie. Nauczyło mnie tego codzienne życie, ale też lata spędzone na korporacyjnym sznurku. Prowadząc grupę biegaczy jako trener, chcę ciągle więcej i więcej. Kocham góry, bieganie bez reszty i chcę pomagać innym w osiągnięciu swoich celi, jak bardzo ambitne by nie były, jeżeli tylko pozostają w realnym zasięgu. Tak narodził się pomysł tatrzańskiego obozu biegowego podczas długiego weekendu majowego który spędziłem z córkami w Małym Cichym, czyli u podnóża Tatr zachwycając się nimi po raz kolejny.
Do Cichego, 3 sierpnia, zjechali się ludzie w górach umiłowani i bieganiu oddani. Na totalnie różnym poziomie biegowym, z różnymi potrzebami i oczekiwaniami. Jednak cel był jeden – wspólna przygoda, która ma im pomóc w rozwoju biegowej pasji biegania w górach. Ja wiedziałem, że organizując takie wydarzenie dam wszystkim serce na talerzu, okraszone moją trenerską wiedzą, z przystawką już całkiem niezłego ultra doświadczenia.
Wystąpienia publiczne nie są mi obce. Nie raz prezentowałem różne rzeczy przed mniejszym lub większym gronem, przed publicznością krajową lub w międzynarodowych zespołach. Teraz jednak to było coś innego. Coś znacznie więcej, ponieważ odkrywałem często siebie, swoją historię, przeżycia, emocje, po to by jak najlepiej realizować cel obozu: każdy ma wyjechać z Tatr bogatszy o wiedzę oraz doświadczenie jak lepiej i bezpieczniej realizować swoją biegową przygodę. Wiem, że zadowolić wszystkich jest ciężko, ale chyba nie było źle, sądząc po opiniach jakie zostawili Uczestnicy w internecie.
Opinie uczestników obozu
Obozowicze: dziękuję Wam za atmosferę, Waszą szczerość, otwartość, chęć współpracy. Za to, że miałem możliwość Was prowadzić przez te 4 dni w słońcu i deszczu, na szczyty Tatr, po graniach, żlebach i dolinach. Nasze indywidualne rozmowy jak i wieczorne pogadanki zostaną ze mną na zawsze!
Grzegorz: dziękuję za Twoje wsparcie jakie zapewniłeś drugiej grupie.
I o takie życie mi chodzi! I takie życie zacznę już za kilka tygodni, porzucając etatową pracę po to by być jeszcze lepszym trenerem, organizatorem i Waszym wsparciem w biegowo-podróżniczym życiu.