• Śledź mnie na
  • Śledź mnie na
  • Śledź mnie na
  • Śledź mnie na
Madera – wyspa wiecznej wiosny, turystycznych i biegowych przygód
03 maja 2025

Madera – wyspa wiecznej wiosny, turystycznych i biegowych przygód

Kraina wiecznej wiosny, królowa zieleni. Zmienna, nieprzewidywalna i tajemnicza. Ojczyzna Cristiano Ronaldo, ponchy, pałasza z bananami. Jedna z wielu wysp wchodzących w skład rozciągniętej równoleżnikowo Makaronezji. Jednocześnie jedyna w swoim rodzaju. 22-krotna triumfatorka konkursu World Travel Awards w kategoriach: światowa i europejska wiodąca destynacja wyspiarska: wyspiarska destynacja świata. Za każdym razem pokazuje inne oblicze. Za każdym razem kocham ją bardziej. Portugalska Madera.

Pierwsze zauroczenie Maderą – nasze początki na wyspie

Kiedy w 2019 roku ją poznawaliśmy po raz pierwszy byliśmy zachwyceni jej klimatem, ludźmi, przyrodą pod każdym kątem. Zachwyca nas i naszych Obozowiczów do dziś. Jestem pewien, że zachwycać nie przestanie.

To tutaj wystartowałem pierwszy raz w zagranicznych zawodach ściągających biegaczy górskich dosłownie z całego świata na dystanse od 16 do 115 km. Tutaj właśnie jako ultramaratończyk nauczyłem się pokory wobec ciężkich tras, z podejściami stromymi i długimi jakich wcześniej nie widziałem. Ze zbiegami na których się nie tylko nie odrabia tempa, ale zwalnia ze względów bezpieczeństwa i jednocześnie by móc zachwycić się każdym krokiem, oddechem, chwilą jaką spędza się w objęciach wyspy.

Madera wymaga od swoich gości wiele. Musisz podróżniku, biegaczu, turysto przyjechać na tą piękną wyspę bez założeń, bez oczekiwań. Z otwartym sercem i umysłem na nieziemskie doświadczenia. To nie jest tropikalna wyspa na której możesz oczekiwać przewidywalnej pogody, złotych plaż, ciepłego oceanu. To wyspa na której możesz przeżyć największą przygodę życia, a z definicji przecież przygody przewidzieć się nie da. Na przygodę się czeka i bierze taką jaka jest, wzbogacając siebie nowymi doznaniami, doświadczeniami i poszerzając swoje horyzonty.

Lewady, lasy i szlaki – odkrywaj Maderę bez granic

Lewady. Setki kilometrów kanałów irygacyjnych cierpliwie budowanych przez mieszkańców od początku osadnictwa (XV/XVI wiek), a intensywnie od połowy XIX wieku perfekcyjnie rozprowadzają wodę z gór po całej wyspie. Powstały bez komputerów, specjalistycznych programów i sztucznej inteligencji. Stworzone pracą rąk mieszkańców są obecnie atrakcją, wzdłuż których prowadzi duża cześć oficjalnych szlaków turystycznych. Oplatają wyspę niczym układ krążenia tworząc sieć naczyń krwionośnych zasilających każde miejsce w życiodajną wodę. Ze względu na ciągle nasilający się ruch turystyczny na część szlaków należy mieć opłacone rezerwacje. Jednak na naszych obozach wszystko jest na naszej głowie, tak żeby każda Uczestniczka i Uczestnik mógł chłonąc wyspę bez ograniczeń i bez zmartwień.

Madera nie jest duża. To niecałe 60 km ze wschodu na zachód i 30 km z południa na północ, o wulkanicznym pochodzeniu wyspy z najwyższymi szczytami sięgającymi niecałych 2000 m.n.p.m. W większości porośnięta gęstymi lasami. Mimo to można doświadczyć tutaj w ciągu jednego dnia co najmniej trzech pór roku. Wystarczy zmienić wysokość nad poziomem morza, przejechać z miejsca na miejsce, a nawet pozostać w bezruchu i obserwując zmienność pogody jaka nas otacza. Tutaj nie zawsze wyżej znaczy zimniej. Od pełnego grzejącego słońca na bezchmurnym niebie, do zachmurzenia z deszczem i silnym wiatrem może minąć dosłownie kilkanaście minut, po czym sytuacja znów wróci do pierwotnej. Na poziomie oceanu dwadzieścia kilka stopni wydaje się normą. Jednak wjeżdżając na trzeci najwyższy szczyt Pico do Ariero, temperatura może spaść do zaledwie kilku. To nie jest jednak reguła! Ostatnio w połowie drogi na szczyt, przedzieraliśmy się przez gęste jak mleko chmury i 10 stopniowy ziąb, żeby na szczycie być powitanym przez upalne lato z bezchmurnym niebem, ale morzem bajkowych chmur izolujących nas o tego co na dole.

Półwysep Świętego Wawrzyńca. Jedyny, całkowicie nagi, będący najbardziej wysuniętym na wschód fragmentem wyspy. To tu spacerujemy i biegamy po klifach otoczeni z obu stron bezkresem granatowego Oceanu Atlantyckiego. Czerwone klify, ostro wchodzące w oceaniczną głębię są częstym tłem instagramowych zdjęć. Idealne miejsce obserwacyjne sąsiedniej wyspy, małej Porto Santo ze złotymi plażami oraz bezludnych skalistych wysp Deserteras.

Wyobraź sobie magię, której możesz być częścią w lasach Fanal. Jedyne lasy deszczowe Europy. Pierwotne lasy wawrzynowe, rosnące od milionów lat bez ingerencji człowieka z okazami dochodzącymi wiekiem do tysiąca lat. To tutaj zawsze oczekujemy mgły nadającej temu miejscu magie zaczarowanego lasu, w którym dobrze jest się lekko zagubić z plątaninie licznych ścieżek. Przy odrobinie szczęścia dodatkową atrakcja są wolno żyjące krowy, nic nie robiące sobie z towarzystwa turystów, tak jakby nas zupełnie w tej magicznej atmosferze nie widziały… a to wszystko w akompaniamencie ćwierkających ptaków ukrytych w splątanych konarach drzew wawrzynowych. Od 1999 roku miejsce wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To chyba jeden z moich ulubionych punktów zwiedzania powodujący dreszczyk emocji, ale i refleksji na temat piękna przyrody, ale też naszego destrukcyjnego na nią wpływu.

Stolica Funchal, portowe Canical, tradycyjna wioska Santana, ukryta przed światem Dolina Zakonnic, w której mieszkańcy częstują turystów docenianych piękno ich miejsca nieziemskimi wyrobami z kasztanów jadalnych. Nie jadłem smaczniejszych deserów… Cabo Girao, Boa Morte, Ponta do Pargo, wodospady, rwące lewady, storczyki, monstery, przydomowe ogródki z bananami, papajami. Miejscowi pokazujący jak niewiele potrzeba do szczęśliwego i życzliwego życia.

Dołącz do nas. Daj się porwać magii Madery. Zagubimy się w Fanal, schłodzimy w Oceanie, wygrzejemy na Ponte de Sao Laurenco. To wszystko w rodzinnej/przyjacielskiej atmosferze, życzliwości i otwartości na nowe doświadczenia. Kochamy podróże, ludzi. Pozwól nam się podzielić naszą wizją poznawania świata. Czekamy na Ciebie w 2026 roku.

MIUT®, Madeira Island Ultra Trail – kultowy bieg górski na Maderze

Nie mogę nie napisać o 16 edycji kultowych zawodów sciągających zakochanych w bieganiu po górach z całego świata. W tym roku na 5 dystansów przylecieli zawodnicy z… 67 krajów. I to pomimo tego, że zapisy na zawody pojawiły się wyjątkowo późno, bo w grudniu przed samymi świętami. Dlaczego? Niestety po olbrzymich pożarach w sierpniu 2024 zapisy były odkładane ze względu na konieczność modyfikacji tras z poszanowaniem odradzającej się przyrody. Normalnie zapisy są na przełomie września i października, a zawody odbywają się od lat w ostatni weekend kwietnia.

Nie ma miejsca w Europie tak egzotycznego, zielonego i rajskiego jak Madera. Jest to zatem niezwykła okazja, nie tylko pobiec w niezwykłym wydarzeniu pod kątem tradycji, ilości zawodników, różnorodności, ale przede wszystkim pod kątem niezwykłego krajobrazu i walorów naturalnych, jakich na próżno można szukać na kontynencie. Z trasami możesz zapoznać się na oficjalnej stronie wydarzenia: https://www.miutmadeira.com/en/.

Start na MIUT® 118 km – moje doświadczenia z trasy

Ja ponownie, jak w 2019 roku, roku skusiłem się na najdłuższy dystans 118 km i 6700 m+. Pomimo, że prowadząc obóz nie mam szans na sportowy start na miarę możliwości, to nie mogę nie skorzystać z mocnej eksploracji wyspy, zwłaszcza, że trasa jest inna, niż ta którą poznałem za pierwszym razem. Jako prowadzący obóz przez dzień jestem zaangażowany w  prowadzenie grupy, wieczorami i rankami w obowiązki trenera, jak i przygotowanie kolejnych dni obozu. Na mój normalny start jeszcze przyjdzie czas.

Start tradycyjnie miał miejsce z Porto Moniz na północnym-zachodzie. Gdzie dzień wcześniej byłem już z grupą obozową na naturalnych basenach oceanicznych. Północ z piątku na sobotę. Muzyka, światła i kilkaset osób rusza w góry, żeby wtopić się w ciemność wyspy przecinaną świetlistym wężem czołówek biegaczy. Miałem przyjemność wystartować razem ze swoimi obozowiczami, ale i zawodnikami – Łukaszem i Grzesiem.

Pierwsza część trasy dokuczyła mi wybitnie – deszcz, ilość błota na podejściu do Lasów Fanal, krok do przodu ciągle przeplatał się z uślizgiem do tyłu. Pomoc kijków i drzew ratowała sytuacje. Pociłem się i marzłem od deszczu jednocześnie, tracąc chęć na jakąkolwiek rywalizację ze sobą. Nie miałem ambicji sportowych, ale chciałem mieć większą radość, którą chłód mi skutecznie odbierał, co w parze z brakami w przygotowaniu zrobiło mieszankę toksyczną. Czekałem na zbiegi, bo je kocham w każdych warunkach pogodowych i choćbym nie wiem jak był zmęczony, to korzystam z grawitacji ile tylko się da.

Pierwszy punkt kontrolny, trochę mnie rozczarował w porównaniu do edycji sprzed 6 lat, gdzie stoły były zastawione najrozmaitszymi przekąskami. To nie znaczy, że było biednie jak na niektórych biegach w Polsce. Było po prostu mniej bogato.

Jedną z nowości trasy było ponad 10 kilometrów asfaltu między Sao Vicente a Boavista (40-50 km). Nigdy nie cieszyłem się, że będę mógł pobiegać po betonie na górskim biegu. Była to jednak okazja do nadrobienia tempa, zwłaszcza, że kończyła się najbardziej intensywna części opadów, po których pozostała jedynie mżawka. Po prawej stronie kilkuset metrowe zielone urwiska, po lewej fale bezkresnego oceanu. Małe domki miejscowych z małymi ogródkami kwiatowo-owocowo-warzywnymi dopełniały krajobrazu.

Na jednym z kolejnych punktów zostawiam Łukasza, którego to ja do tej pory od czasu do czasu doganiałem. Przepak na 65 kilometrze wykorzystuje na bogato i spędzam jak nigdy prawie kwadrans na jedzeniu, zmianie ubrania i obuwia na suche. Duża strata i jeszcze większa inwestycja w kolejne kilometry. Po opuszczeniu kontynuuje ponad 8 km podejście pod wierzchołek najwyższego szczytu Madery – Pico Ruivo. Około 1700 m przewyższenia na tak krótkim odcinku jest dosyć dużym wyzwaniem, jednak czuje się coraz lepiej i fizycznie oraz mentalnie.

Ludzie i emocje

Jak startuje w swoich zawodach (z wolną głową, pełną regeneracją, nie prowadzę jednocześnie obozu) to telefon jest jedynie dla kontaktu z Kasią. Inaczej jest jak tak jak w tym przypadku. Biegnę z zawodnikami, którzy zaufali mi i dołączyli do naszego obozu. Bardzo mi zależy na tym, żeby spełnili marzenia, cele i ukończyli zgodnie z planem zawody. Kolejny raz podczas biegu monitoruję co się z kim dzieje, przynajmniej na dłuższych dystansach. Na trasie 85 km Jarek czuje się dobrze, Paulina nie odbiera, co biorę za fakt, że jest dobrze. Na wynikach widzę, że jest przed Jarkiem więc super. Gorzej jest na moim dystansie. Grzesiek cierpi na trasie, nie ma siły, wydaje się przygnieciony przez ciężkie warunki atmosferyczne, otarcia na ciele, ale też przez ukształtowanie terenu, którego na próżno szukać w Polsce. Madera to nie Śnieżka, Diablak ani Tatry. Madera jest znacznie bardziej wymagająca swoimi stromymi podejściami i nie mniej stromymi zbiegami. Nie lubię DNF-ów. Na zejście z trasy na poziomie amatorskich trzeba mieć solidny powód zdrowotny lub po porostu nie zmieścić się w limitach. Grzesiek ma zapas czasowy. Udaje mi się go przekonać do odpoczynku, zadbania o ciało na punktach. To nie jest miejsce na poddawanie się! Gorzej jest z Łukaszem – słabość i zawroty głowy, najprawdopodobniej z powodu hipoglikemii zmuszają go niestyty do opuszczenia trasy. Dlatego zawsze na obozach i w pracy z zawodnikami taką dużą wagę przykładam do właściwego odżywiania na trasie.

Najbliższa sercu zawodniczka biegnie jednak na trasie maratonu. Moja Kasia wystartowała z dzielnicy Monte w Funchal razem z Moniką i Sebastianem. To jej drugi długi bieg w życiu.  Z sukcesem po 8 godzinach, mimo problemów zdrowotnych z którymi mierzy się na co dzień, a które na szczęście nie dały się we znaki na trasie, melduje się w Machico. Trochę liczyłem, że dam radę ją dogonić, żeby razem z żona wbiec na metę.

Zatem zawody zawodami, ale nie potrafię odpuścić zainteresowania innymi zawodnikami. Troska o ich marzenia, o starty i finisze jest mi coraz częściej bliższa niż własne zawody. Od wielu dostałem informacje w trakcie biegu z mety ich zawodów w Polsce. Naładowany pozytywnie Ich szczęściem przebijam się przez warstwę chmur i moim oczom ukazuje się Pico Ruivo, Pico do Arieiro i cała ostra grań PR1 łącząca najwyższy szczyt z tym trzecim w kolejności (obecnie zamknięta po pożarach, w przeszłości trasa biegu).

Grande Finale – meta w Machico i emocje na finiszu

Zostaje przedostatni zbieg, podejście pod wierzchołek Arieiro (jedynie 1000m+) i około 23 kilometry zbiegu. Mija szybko i sprawnie. Podkręcam tempo, żołądek się zaciska, coraz trudniej przyswajać kalorie, wduszam w siebie na siłę ostatnie żele. Mijają ostatnie dwa punkty, cztero-kilometrowy bieg klifem Verada do Larano, przełęcz Boca do Risco i zbiegam już z czołówką na głowie do Machico migoczącego nocnymi światłami maderskich domostw. Przez ostatni rok byłem tu już kilka razy i czuje się powoli jakbym biegał po swoim terenie. Z prognozowanego czasu przez ‘garmina’ ucinam na tym półmaratońskim odcinku dokładnie godzinę i chwytając polską flagę z Kasią, która czeka na mnie kilkaset metrów wcześniej wbiegamy razem na metę przy brzegu Oceanu zatoczki w Machico.

Na mecie musiałem chwilę poleżeć, ale po kilku minutach wstałem i bez problemów byłem w stanie wrócić do domu w Canical. Posiłek na mecie po prawie 22 godzinach wydawał się niesmacznym żartem (mała kanapka a’la tortilla) w zestawieniu z hotelowym bufetem z 2019 roku… No cóż, nie można mieć wszystkiego.

Dla kogo jest MIUT®? – biegi na Maderze (prawie) dla każdego

Dla żądnych wrażeń, przygody, rajsko-zielonych niecodziennych krajobrazów i otwartych na świat. Trasy średnio wymagające (16km i maraton) do wymagających 60 km, 85 km i 115 km. Spore limity czasowe pozwalające ukończyć zawody nawet w przypadku problemów na trasie, co nie zmienia faktu, że do samego startu trzeba się przygotować. Perfekcyjne oznakowanie tras, skrzyżowań, punkty medyczne również poza punktami, zastępy pomocnych wolontariuszy na punktach i trasie.

Taka jest Madera. Taki jest MIUT®.

Dołącz do naszych obozów na Maderze!

Zapraszamy za rok na dwa obozy. W kwietniu 2026 lecimy ponownie połączyć delikatne zwiedzanie ze startem w MIUT®, a w maju na klasyczny obóz dla turystów i biegaczy. Pomagamy we wszystkich  formalnościach, w przygotowaniach czy rejestracji na zawody, pozostając do Twojej dypozycji od zawarcia umowy do samego powrotu do Polski. Pamiętaj, że na takim obozie są codziennie dwie grupy: ja prowadzę grupę biegową, a Kasia pieszą, co daje Ci pełną swobodę i możliwość dopasowania intensywności poznawania Madery do Twoje poziomu sprawności fizycznej. Więcej informacji w zakładce OBOZY

Oficjalny po zawodach MIUT w 2025 roku. Dołącz do nas i zmierz się z Wyspą w 2026 roku na MIUT®

TO NA KTÓRYM Z WYJAZDÓW SIĘ WIDZIMY?

2026
Gran Canaria, zawody i zwiedzanie
03 - 10.03
Brak miejsc
Tenerife Bluetrail by UTMB 2026 - wystartuj w zawodach i zwiedzaj Teneryfę
17 - 24.03
Brak miejsc
MADERA - start w zawodach Madeira Island Ultra Trail® (MIUT®)
21 - 28.04
Brak miejsc
Madera - obóz dla biegaczy i turystów
12 - 19.05
Ostanie miejsca
USA - Parki Narodowe Zachodniego Wybrzeża
04 - 19.06
Brak miejsc
USA - Parki Narodowe Zachodniego Wybrzeża
14 - 29.08
Start zapisów
Mauritius, Reunion i Grand Raid
03 - 20.10
Start zapisów